Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.



VIII.



Kaliński dla miłości rotmistrza, któremu chciał służyć, bo ani Szczypior, ni on z Krakowem dosyć obeznani nie byli, wyprosił sobie zwłokę i pozwolenie późniejszego do Warszawy przybycia. Pozostał więc przy rannym razem z dr. Ochockim; a przydał się wielce nie tak dla przynoszenia leków, plastrów, napoju i jadła, jak dla rozerwania go i opowiadania o tem, co się na dworze i po świecie działo pod ten czas, gdy nieszczęśliwy Bajbuza ciężką niewolę swą cierpiał na zamku w Lanckoronie.
Nie zmieniła ona wcale ani charakteru, ani sposobu myślenia rotmistrza, który już za starym był, ażeby go cokolwiekbądź na nowego człowieka przerobić mogło.
Pozostał tak samo marzycielem, gotowym do wszelkich poświęceń dla dobra publicznego,