dającemu sprzedawały, aby zwycięztwo uroczyście zapić.
Cały stos chorągwi złożono przed namiotem króla; dział i hakownic zabranych mnóstwo podzielili między sobą dowódzcy.
I nie samym tym szałem wreście znamionowało się zwycięztwo. Na pobojowisku słysząc rannych jęczących w tym samym języku, który im wszystkim był wspólny, nikt nie pytał do jakiego kto należał obozu, zabierano ich, opatrywano, karmiono i pojono, a pod namiotami toczyły się tak ożywione opowiadania i rozmowy, jakby wszyscy oni razem z jednej uczty powracali.
Ze znakomitszych jeńców dwóch Buttlerów, Pękosławski Prokop, Pac wojewodzic witebski, Branicki, Dobek i wielu innych się dostało regalistom; ale z niedobitkami i złością okrutną w sercach uszli Zebrzydowski, Herburt i Radziwiłł.
Próbowali oni jeszcze i zjazdy zwoływać i bezkrólewie głosić, ale nadaremnie. Herburt wzięty życie zawdzięczał łasce Zygmunta, Zebrzydowskiego przywiódł szwagier Żółkiewski do ukorzenia się i przeproszenia króla, Radziwiłł napozór przynajmniej musiał się poddać i rokosz ten pamiętny skończył się pozostawując po sobie chorobliwe zarody.
W ciągu dnia tego Bajbuza był przy królu
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/233
Ta strona została uwierzytelniona.