Czy walczył z rokoszanami razem, czy po stronie króla? rotmistrz nie wiedział wcale, lecz nagle ujrzał go przed sobą z koncerzem oburącz podniesionym zmierzającego się do cięcia. W tym momencie mignęła mu twarz tylko znajoma, ale sobie nawet nazwiska jej nie przypomniał. Nim Spytek, który go widocznie szukał, zebrał się miecz spuścić, już straszliwy raz w głowę hełm z niej strącił, a drugie cięcie czaszkę mu rozpłatało.
Spytek zwalił się z konia pod kopyta nadciągających pancernych i padł zgnieciony niemi.
Stało się to tak szybko, tak piorunowo, a natychmiast potem trzeba było walczyć z elierami, że Bajbuzie po bitwie zostało wspomnienie mętne, niepewne, i sam on wiedzieć nie mógł, czy istotnie Spytka miał przeciwko sobie, czy ranił go lub zabił.
Lecz zaledwie się po skończonej walce uspokajać zaczęło nieco, gdy ranny lekko Szczypior przyszedł do niego trochę upojony, wesół, śpiewający, szczęśliwy, zastał pogrążonego w jakiejś zadumie, jakby go największe nieszczęście spotkało.
Szczypior szanował Bajbuzę i ulegał wszystkim fantazyom jego, ale tego dnia, gdy obóz brzmiał cały radością, ten smutek wydał mu się nieprzebaczonem dziwactwem.
Ośmielił się więc, stanąwszy naprzeciw rot-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/235
Ta strona została uwierzytelniona.