Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/010

Ta strona została uwierzytelniona.

kiwał — i tak to czynił odważnie, iż wszystkich konwinkował.
Ponieważ wzrost miał nadzwyczajny, tak, że mało kto go dorósł, w ciżbie zatem oczyma panował nad tłumem i, gdzie go było potrzeba, zjawiał się natychmiast.
Wymowie postawa w pomoc przychodziła.
Czyrski, mały, zwinny, jowialista, jakich wówczas pełno było, tak, że go z najcelniejszymi ówczesnymi, z Samuelem Łaszczem i Zaliczewskim, porównywano, nieustannie w ruchu, w łamańcach, w wybrykach, z czupryną najeżoną, jak szczecina, z gębą ogromną, z brzuszkiem okrągłym, miał to posłannictwo, aby wszystkich rozweselać, a kogo potrzeba było — ośmieszać.
Dowcip jego nie silił się na subtelność; rąbał jak siekierą, ale znał swych słuchaczy doskonale i nigdy nie chybił; zrozumieli go oni zawsze. Czasem znanego co powtórzył ale tak przyłatał w miejscu, że uszło za jego własne.
Najrozumniejszym i najwymówniejszym statystą był Niszczycki.
Mówiono o nim, że się sposobił był do stanu duchownego i wyszedł potem z jezuickiego seminaryum na prawnika. Trochę teologa, trochę jurysty czuć też w nim było. Mówił łatwo, dużo, i nigdy go nikt nie skonwinkował.
Gdy począł mówić, miał ten dar, że go słu-