Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/014

Ta strona została uwierzytelniona.

purą: i tę mu odesłał. Znowu tedy świecką suknię wdział i ta go prędko parzyć będzie. Dacie mu koronę: niedługo ją ponosi. Któż go tu nie zna? Polaków nie lubi; Niemcy i Włochy to jego najmilsze towarzystwo, a papugi, małpy też i karły, bo z niemi po całych dniach siedzi, chętniej niż z panami senatorami!! Pożytku z niego Rzeczpospolita mieć nie będzie. Całemu światu wiadomo, że książę nasz Karol oszczędnością i rozumem grosza sobie zebrał sporo, z tego już teraz, nie czekając, kilkuset ludzi uzbrojonych swoim kosztem posłał na obronę granic rzeczypospolitej od kozaczej powodzi. Kazimierz grosza przy duszy nie ma, wprzódy zawsze zje, niż dostanie, bo u niego ładu nie pytać. Ani ich porównać można z sobą — ciągnął dalej Czyrski z zapałem wielkim — Książę biskup człowiek poważny i stateczny; ten za dziewkami biega, jak młokos, tak, że królowa od swego fraucymeru drzwi przed nim zamykać musiała.
Słuchali wszyscy w milczeniu, aż jeden szlachcic z kąta, siedzący nad szklanicą piwa z grzankami, powoli począł:
— Panie Boże odpuść! nie szczęściło się nam z panami naszymi od czasu, jak Jagiellonów nie stało. Francuza-śmy wybrali ze strachu, aby Rakuszaninowi się nie dostać, a ten nam srom uczynił, uciekłszy precz. Przyszedł po nim z wilcze-