kał on kobiet wogóle, a zmuszony bywać u Maryi Ludwiki swą suknią duchowną i charakterem stawał na stronie, nie spoufalając się wcale. Oprócz tego temperamentem, charakterem całym sobą, nie podobał się królowej i jej nawzajem nie lubił.
Nie mógł też milszym się stać Jan Kazimierz, którego powierzchowność była wstrętliwą, obejście się naprzykrzone, rozmowa czczą i nieznośną; ale Marya Ludwika czuła w nim człowieka, nad którym łatwo inwazyą zapanować było. Nie miał on wytrwania w niczem, prowadzić się dawał, tym, co, jak Butler i inni faworyci, przypodobać mu się umieli.
Krótką chwilę po zgonie męża królowa pomyślała o powrocie do Francyi, ale natychmiast uczuła, iż on-by był błędem i abdykacyą przeszłości, której się jeszcze wyrzekać nie chciała.
Cały jej majątek, wyposażenie, mnóztwo rozpoczętych fundacyi ją tn powstrzymywało. Musiała pozostać i mogła jeszcze przeważną odegrać rolę. Wzrok jej przebiegał cały szereg tych ludzi, którzy stali lub mogli stanąć u steru, a wśród nich ani jeden się jej nie wydał wyposażonym tak, aby mógł zapanować nad wypadkami. Czuła się do pewnego stopnia silniejszą, niż oni, lub co najmniej zdolną stanąć i do walki i do rudla.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/031
Ta strona została uwierzytelniona.