Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

ne narady. Przewidywało to zawczasu duchowieństwo, iż z klęsk i osłabienia nie omieszkają dyssydenci z jednej, a Rusini dyzunici z drugiej strony korzystać. Dawały się już słyszeć głosy, że Chmiel zniszczenia Unii Brzeskiej się domagał i w Senacie chciał metropolitę swego posadzić. Dawało to miarę innych wymagań.
Pomiędzy Senatorami, jak Adam Kisiel i inni grecy, którzy do Unii nie przystąpili, słyszeć się dawały głosy: „Czemuż nie mamy tych praw pozyskać, co dyssydenci, co katolicy, jeżeli wiernie tej rzeczpospolitej służyć będziemy?“
Chociaż napozór zupełnie od wszelkiego udziału w sprawach kraju usuwająca się królowa nigdy z nikim o nich nie zagaiła rozmowy, polecając tylko siebie i sieroctwo swe opiece Rzeczypospolitej — czuli to wszyscy, iż wielki wpływ wywrzeć mogła na elekcyą samą. Za jej wskazówką niewątpliwie musiałby pójść Dwór Francuzki i Stolica Apostolska. Nie tajnem było, że od śmierci króla — gońce, posły i listy szły nieustannie do Francyi, a nawet zpomiędzy tych osób, które królowej najpotrzebniejszemi były, wiele się z jej polecenia wybrało do Francyi.
Pomimo to Marya Ludwika pozornie się obojętną całkiem zdawała i zrezygnowaną — nie zdradzając się ani słowem.
Ponieważ ks. Karol rzadkim tu bywał gościem,