Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.

który ją przybrał za panią, miała opuszczać? Pomimo najstraszniejszego położenia, w jakiem się znajduje Rzeczpospolita, musi ona wszystkim swym zadość uczynić obowiązkom.
Tak rozpoczęła się rozmowa.
Królowa unikała w niej wspomnienia o kandydatach do korony, a bardziej jeszcze o swojem usposobieniu względem nich, ale Radziwiłł nie miał powodu tajenia się z przekonaniem.
— Pierwszą dziś rzeczą — odezwał się — zebrać siły do skutecznej obrony i wzięcia za srom doznany odwetu.. ale niemniej pilną — wybór króla...
Królowa słuchała z natężoną uwagą.
— Mamy, niestety, aż dwu kandydatów — ciągnął dalej kanclerz — gdy nam-by jednego mieć i natychmiast go okrzykiwać było najpożądańszem... Szanuję wielce księcia Karola — dodał — lecz nie zdaje mi się, aby mi szczególniej na króla w zawichrzonym zdał się kraju.
Na twarzy Maryi Ludwiki, umiejącej panować nad sobą, nie dostrzegł kanclerz ani przyzwolenia, ni oporu. Słuchała go, napozór obojętna.
Kanclerz zawahał się nieco.
— Króla Szwedzkiego znam wszystkie przymioty i słabości — mówił dalej — ale ostatnie przypisuję więcej położeniu jego, niż charakterowi. Zarzucają mu niestałość, ale dotąd nie zna-