Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/086

Ta strona została uwierzytelniona.

łość, przymioty, które w najniepomyślniejszych warunkach kanclerz widział, ujawniające się w Maryi Ludwice, miały teraz przyjść w pomoc słabości, chwiejnemu usposobieniu króla. Radziwiłł był pewien, że ona potrafi owładnąć mężem i poprowadzić go drogą najlepszą.
Pomysł ten mógł spotkać opór ze strony Jana Kazimierza, może nawet królowej, lecz kanclerz nie uznawał go niemożliwym... i rachował na tę kombinacyą, która mu się zdawała najwięcej dla Rzeczypospolitej obiecującą...
Przeciągnęły się nieco opowiadania Radziwiłła, żale Maryi Ludwiki, i wzajemne wyrozumiewanie, które do niczego nie doprowadziło, oprócz tej pewności tylko, że książę Albrecht Króla Szwedzkiego popierać będzie.
Wprost też od królowej udał się Radziwiłł do Jana Kazimierza, który wraz ze dworem wybierał się już do Nieporętu, gdzie przez czas sejmu elekcyjnego, stosując się do prawa, musiał pozostać.
Książę Karol tak samo wybierał się do Jabłonnej.
Pokoje króla pełne były pomimo rannej jeszcze godziny. Przybywający senatorowie, szlachta znaczniejsza, a szczególniej duchowni.. napływali. Ożywiony, roztargniony w dosyć dobrem usposobieniu, Król Szwedzki obracał się wśród