dodał Ossoliński — bo stronników książę Karol, z wyjątkiem Mazowsza, nie będzie miał wielu.
Kanclerz potwierdził zresztą w dalszej rozmowie wszystkie wiadomości, jakie doszły z Zamościa, Brześcia, i z Rusi. Kozactwo było do najwyższego uzuchwalone stopnia. Hetmani w niewoli, wojska rozbite, łup ogromny zabrany, bezkarne najazdy na strzeżone grody wprawiały je w rodzaj upojenia.
Powtarzano plugawe wyrażenia pijanego Chmiela i obelgi rzucane na szlachtę, ale razem Ossoliński świadczył, że hetman kozacki o przyszłym królu, jak o przeszłym, wyrażał się z pokorą i respektem. Króla więc co rychlej, jako chorągwi było potrzeba, około której naród się miał gromadzić.
Jan Kazimierz czuł się dumnym z wielkiego posłannictwa, jakie na niego spadało: miał być zbawcą ojczyzny!