Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

te. Oznajmiono im, że ks. Karol niedyspozyt, nikogo przyjmować nie może.
Wysocki, który od świtu czekał na pieniądze, gdyż w gospodzie już beczki i skrzynie stały próżne, odebrał suche polecenie, aby zamknął gospodę i... wszystkiemu położył koniec.
Napróżno się chciał dobijać do biskupa. Kapelan z jego rozkazu powtórzył mu nieodwołalne dyspozycye.
W Nieporęcie Butler, nie ruszając się, niespokojny, wyglądał Strzębosza; a co się przez czas ten oczekiwania działo z Janem Kazimierzem, pojmie tylko kto podobne jemu badał charatery i temperamenta.
Naprzemiany klękał na gorącą modlitwę przed obrazem N. Panny Czerwieńskiej, to zrywał się, chodził, pędził sługi, pił wodę, wino, chłodził i uczuwszy dreszcze ogrzewał. Z przedpokoju ciągle, to wołał kogoś, to wypędził go nazad. Papugi klatkę, która wołała, „Idźcie precz!“ zakryto oponą, karły musiały iść do kąta.
Przybycie Strzębosza, który sam z listem wszedł do sypialni, omało nie było powodem mdłości, król go wziął w ręce, położył na stole, i nie zważając na obecność dworzanina, ukląkł na krótką modlitwę. Butlera nie było w pokoju.
Wziął potem papier, złamał pieczęć, rzucił