Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy napiszecie do niego, pośpieszy z przeproszeniem.
— Być może — odparł Radziwiłł — lecz, że mnie to ostudziło i od czynnego nazbyt zajmowania się elekcyą powstrzyma, to pewna.
— Mości książę — zawołała królowa — nie mamy wyboru: musimy tego człowieka takim wziąć, jakim jest, bo go już nic zmienić nie może; słabym był i pozostanie; ma to swą złą i dobrą stronę; najlepszem ze wszystkiego, że my go znamy...
Westchnęła.
Ks. kanclerz długo jeszcze nie mógł przyjść do siebie. Przyznawał się, iż nigdy nic podobnego przewidywać nie mógł. Królowa pożegnała go z umysłem zupełnie swobodnym.
Po powrocie do siebie, pierwszą i najpilniejszą rzeczą dla kanclerza było podyktowanie listu do Króla Szwedzkiego, w którym winszował mu układów z bratem, ale zarazem silnie czuć dawał, że użyty do nich, a pominięty naostatku, miał prawo się czuć obrażonym, bo ludzie mogli to sobie tłómaczyć fałszywie.
Duma starego, wiernego sługi domu i magnata, którego znaczenie na Litwie i w Koronie nikomu nie było tajnem, tryskała z każdego wiersza tego listu.
Wyprawiono natychmiast do Nieporętu bojara,