osobiście. O to się kanclerz postarał, aby obrazę swą jawnie głosili.
Natychmiast, nie zwlekając, napisał do Radziwiłła, tłómacząc mu się brakiem czasu i składem okoliczności.
A że pomiędzy gośćmi w Nieporęcie dnia tego, których nie było czem i na czem równie wystawnie, jak wprzódy, przyjmować, znajdował się Lubomirski, rodzony brat księżnej kanclerzyny Radziwiłłowej, król wziął go przeto na stronę i gorąco prosić zaczął, aby go przed szwagrem tłómaczył i uniewinnił, co Lubomirski przyrzekł i spełnił bez wielkiego skutku.
Kanclerz nie pokazał się już w Nieporęcie.
Stosunki z królową, widocznie też zachwiane, naprzód wydały się Królowi Szwedzkiemu osiągniętym celem pożądanym. Nie był związanym, został wyswobodzonym; ani żenić się już nie potrzebował, ani ulegać kobiecie, której siły się tak lękał.
Rachował może na to, iż ktoś w imieniu wdowy, kanclerz albo ktoś inny, nalegać będzie, przypomni słowne umowy z Radziwiłłem: gotował się więc tłómaczyć; ale nie zjawił się nikt. Stopniowo tylko, nieznacznie, pomoce tajemnicze, które ułatwiły wszystko, równie zagadkowo cofnęły się, jak przyszły.
Brakło mnóztwa środków, pomocniczych sił.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.