Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.

lem, proszę cię. Dwu ludzi zawsze więcej widzą niż jeden. Coś postanowić potrzeba.
— Tak, a gdy ja z radą wystąpię — zamruczał Butler — wszystkie jej następstwa spadną na mnie!
— Ale jakież złe następstwa wyniknąć z niej mogą?
Starosta zamilkł i namyślał się.
— N. Panie — rzekł — proszę pamiętać, że ja mojej rady własnej nie daję, przypominam tylko, żeś w. król. mość sam wprzódy postanowił i przyrzekł z królową wdową się żenić, że o to do Rzymu posłano, prosząc dyspensy, która lada chwila nadejść może. Potem przyszedł nagły rozmysł, gwałtowna chęć wyzwolenia: i ztąd cała bieda nasza.
Cofnęliście się od królowej: ona też się od was odsunęła.
Słuchał Jan Kazimierz.
— Więc nie pozostaje nic — westchnął — tylko karku nagiąć, uznać się winnym?...
— Ale nie — wtrącił Butler — można to złożyć na nieporozumienie; Radziwiłł, jak był pośrednikiem, tak pewnie nanowo się podejmie.
— Niéma innej rady! niéma! — zawołał nieszczęśliwy król rękami sobie twarz zasłoniwszy. Okują mnie i poprowadzą.
— Możesz w. król mość tego być pewnym, że