Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

kapelana, po śniadaniu, po rozsądzeniu krwawego zajścia między karłami, wziął Butlera na stronę.
Wyznał mu, że... ze wszystkiego, co się stało i odstać nie mogło, był najnieszczęśliwszym. To, co wczoraj mu się wydawało różowem, teraz widział czarnem okrutnie. Królowa wydała mu się marą i żółtą, a co gorzej, despotyczną.
Lecz słowo zostało wyrzeczone przy świadkach, papier podpisany.
— N. Panie — rzekł Butler — dziś już za późno ubolewać nad tem, co było bodaj nieuniknionem. Królowa wprawdzie, jak każda kobieta, zechce panować, ale w. król. mość potrafisz się jej oprzeć...
Naostatek przyznał się pocichu przyjacielowi król, jak niepotrzebnie wczoraj zboczył na Stary Rynek; lecz starosta się rozśmiał i nie widział w tem nic zdrożnego, a zaręczył, że ludzie pewno tajemnicy nie zdradzą, z której zresztą wytłómaczyć się było łatwo.
Następnych dni Mazurowie się z dyssydentami ucierali i do głosowania na wybór króla nie dopuszczono. Trzy czy cztery razy już klękali wszyscy dla zaintonowania Veni Creator... — i zawsze ktoś zaprotestował.
W sejmie wiadomość o pojednaniu się braci i ustąpieniu korony przez Karola bratu nie zro-