Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

kach kozackich nasłano tyle do Warszawy, iż król z królową, nową pielgrzymkę odprawiając do Czerwieńska, pół seciny ich u ołtarza N. Panny złożyli.
Pobożność ta wszakże nie zachwiała postanowienia, aby król osobiście w wojnie czynny wziął udział. Nalegała na to królowa i miała po sobie wszystkich, którzy królowi dobrze życzyli.
Jednym z tych powierników, przed którymi Marya Ludwika wszystkich swych myśli i pobudek postępowania taić nie potrzebowała, był kanclerz Radziwiłł.
— Książę! — mówiła mu otwarcie — powinieneś być mi pomocą i poprzeć wyprawę króla na wojnę. Przeszłość nieszczęśliwa ciąży na nim: niepowodzenia, niestateczne zmiany, lekkomyślność przypadkowa może; sława wojenna jest mu koniecznie potrzebną. Nie powątpiewam o męztwie jego, a gdy raz w pole wyciągnie, pewną jestem, iż się przejmie duchem rycerskim i całem sercem spełniać będzie swój obowiązek.
— N. Pani — odparł Radziwiłł — jest to wistocie koniecznością niemal, ażebyśmy króla podbudzili i zmusili stanąć na czele; ale, uchowaj Boże, czego nie przypuszczam, klęski...
— A! nie! nie! — zakrzyknęła królowa gwałtownie. — Zwycięztwo jest pewnem, niezawodnem! Nie godzi się ani na chwilę o niem po-