Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

wątpiewać. Sam urok, odgłos... niepodobna, aby na ten motłoch nie podziałał.
Król zresztą mieć będzie z sobą do rady najzdolniejszych i znakomitą siłę żołnierza dobranego. Nie godzi się mu odbierać sławy, która jest tak potrzebną, aby obudzić poszanowanie i zaufanie...
Pozyskawszy Radziwiłła, ujęła na swą stronę królowa Ossolińskiego, zjednała innych, potrafiła nawet przez swój dwór wpłynąć na tych, co otaczali ciągle Kazimierza, nie wyjmując Butlera, i zniewolić ich, ażeby króla karmili nadzieją zwycięztw i sławy.
Wszystko to się powiodło lepiej, niż spodziewać się było można. Pierwszy raz w życiu Kazimierz trwał dłużej w postanowieniu. Wszystko dokoła niego przybrało postawę rycerską, szczęk i brzęk oręża dawał się słyszeć nawet w antykamerze.
Małe zwycięztwa, o których dochodziły wieści, prawdziwe, czy fałszywe, wyraźna opieka niebios, którą czuł nad sobą król, dodawały mu ochoty do łatwego, jak się zdawało, zdobycia laurów. Ukrywano może niektóre szczegóły przed nim, któreby rzeczywisty stan walki ze zbuntowanem Kozactwem poznać dały.
Gdy się to działo w Warszawie, najdzielniejsze siły Rzeczypospolitej, z prawdziwem boha-