Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

Brzemienne góry myszkę urodziły,
Mały deszcz chmury ogromne spuściły..
Ty, co to pragniesz spólnego ruszenia,
Porachuj się sam i spytaj sumienia,
A rzeczesz, widząc serce, rząd i siły:
I te-by góry myszkę urodziły...
Parturiunt montes...


Z tą siłą, jaką miał król, musiał posuwać się dalej, a przybycie znękanego posła zpod Zbaraża było dla wodzów potrzebną przestrogą, aby szli z ostrożnością niezmierną, jakby w kraju nieprzyjacielskim, gdzie już, dla chłopstwa, nigdzie nikt bezpiecznym nie był i wrogami czuł się otoczonym.
Wrażliwy król, chociaż długo nigdy w niczem wytrwać nie umiał, tem mocniej w pierwszej chwili odczuwał, co miał przed oczyma. Stopkowskiego opowiadanie przejęło go do szpiku kości i na chwilę zmieniło zupełnie. Heroizm oblężonych, którym śpieszyć na pomoc było potrzeba, własna godność i bezpieczeństwo, uczyniły go innym człowiekiem.
Nie dawał dniem i nocą pokoju strażom i czatom, nie kładł się spać, nie rozbierał, hasła wydawał i zmieniał, koni swych rozsiodłać nie dozwalał i ledwie w namiocie przypadłszy na spoczynek alarmował natychmiast. Pochodnie ka-