tego, onego sławnego jowialistę Stanisława Xięzkiego, z wielką radością się dowiedział, że wojak ranny mocno, acz nie niebezpiecznie, właśnie do Lwowa przybył i w starym dworze pod Bernardynami, razem z innymi kilku Zbarażanami, spoczywał.
Zaledwie do niego nakazał Staszek, (tak go, choć już siwiał, nazywano), gdy Dyzma, wziąwszy pozwolenie od marszałka dworu, pośpieszył do niego...
Domowstwo, w którem się Zbarażanie mieścili, wcale się nie zalecało, ani powierzchownością, ani wewnętrznem urządzeniem wygodnem. Lwów tak naówczas pełen był, iż w Rynku i na targach koczowały czeladzie, a panowie nawet niektórzy część dworu musieli mieścić pod namiotami. Ze starego walącego się, drewnianego budynku, który dawniej gospodą lichą być musiał, wygnano naprzód gospodarzy, nim się parę izb dla rannych opróżnić dało.
Xięzki z innymi zajmował ogromną, od wieków zakopconą dymem izbę z małemi oknami, w której pod ścianą jedną nasłano siana, okryto je wojłokami, i pożołniersku się tu rozgospodarowali biedacy, którym po Zbarażu ten barłog jeszcze smakował, jako najwykwintniejsze pałace.
Było ich tu trzech porąbanych: Staszek Xięzki,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.