powodu nieprzyjaznemi się okazywali, poruszyło stolicę. Bohater ze Zbaraża przybywał, jak przystało na wodza, z pocztem wielkim i pięknym doborowej konnicy, i jak przystało na wielkiego pana, z dynastów litewskich ród wiodącego, okazale i świetnie.
Wiedział on bardzo dobrze, jakie tu znajdzie dla siebie usposobienie; ale niezłomnego charakteru mąż nie przywiązywał do tego wagi. Dawszy tyle dowodów patryotyzmu i poświęcenia, naostatek skłoniwszy się do przejednania z ks. Dominikiem Zasławskim, Wiśniowiecki czuł się tak czystym, a tak od wszelkiego zarzutu wolnym, iż śmiało mógł drobnych swych wrogów lekceważyć.
Tak też czynił, ale dla senatorów, dla króla samego, ta postać surowa, nieugięta, zimna pozornie, której nic zadać nie było podobna, niewygodną i niepożądaną wcale się stała. Sam król widział w tym bohaterze współzawodnika, który go zaćmiewał, gdyż Zborowa bądźcobądź, do Zbaraża nikt już nie porównywał, a Wiśniowiecki za wszystko, co wycierpiał, za olbrzymie straty poniesione, tak licho był wynagrodzony, iż niechęć dworu i pana cała się w tem zdradziła, a teraz temu pokrzywdzonemu przez króla, a wysoko bardzo cenionemu przez naród mężowi, potrzeba było spójrzeć w oczy.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/058
Ta strona została uwierzytelniona.