Król, który dotąd w wyśmienitym humorze był i zabawiał się u Ojców Soc. Jesu protektorem ich kongregacyi dając się wybierać, razem z ks. Albrechtem Radziwiłłem, który został jej sekretarzem, po przybyciu Wojewody Ruskiego zasępił się.
A tu i ów stary przyjaciel kanclerz Radziwiłł z Janem Kazimierzem się posprzeczał. Szło o rzecz niewielkiej wagi, ale Radziwiłł miał słuszność, a gdy się czuł w prawie, stawał się upartym.
Podobało się królowi dekret w sprawie Wojewody Wileńskiego z niejakim Jewłaszewskim kazać Radziwiłłowi podpisać i przypieczętować. Wojewodą Wileńskim był naówczas Krzysztof Chodkiewicz, bo tensam Radziwiłł ofiarowanego mu województwa nie przyjął. Pomiędzy dwiema rodzinami była waśń zadawniona, przygojona, ale nie ugaszona zupełnie: musiał więc ks. kanclerz dekret dobrze rozbierać, aby w nim makuły najmniejszej nie było.
— N. Panie — odezwał się kanclerz po odczytaniu dekretu — ja go podpisać nie mogę.
— Dlaczego? — porywczo podchwycił król, który na Radziwiłła powolność i przywiązanie do siebie rachował.
— Bo go pisał człowiek prawa litewskiego nie-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.