nie uczynić, nie jak pod Zborów, bezsilnem i wątłem, ale potężnem i zwycięzkiem. Na czarnej chmurze, zwiastującej już nadchodzące gromy i wichry... dziwnie zarysowują się drobne wypadki, które w przyszłości miały urosnąć do historycznego znaczenia...
Jakim sposobem Bertoni potrafiła się wśliznąć do pałacu, Kazanowskich niegdyś, a teraz podkanclerzego Radziejowskiego, odgadnąć trudno. Prawdopodobnie z dawnych czasów miała tam jakieś stosunki, a że król się mocno zajmował losem samej podkanclerzyny, Włoszka zawiązała tu stosunki, aby w ten sposób usługując królowi, łaskę jego sobie pozyskać i wstęp otworzyć.
Małżeństwo zaledwie zawartem zostało, gdy wieści chodzić zaczęły, iż zachodziły nieporozumienia. Nikt temu z początku nie chciał dawać wiary, wistocie jednak ani piękna pani Elżbieta, ani despotyczny i natrętny podkanclerzy stworzonymi dla siebie nie byli, ale zapóźno to spostrzegli.
Sama pani za życia powolnego i rozmiłowanego w niej męża nawykła była do postępowania, jak się jej podobało. Radziejowski chciał ją mieć narzędziem posłusznem dla swych widoków.
Drobne okoliczności przyczyniły się do nieustannych nieporozumień. Pałac Kazanowskich,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/086
Ta strona została uwierzytelniona.