Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

żem ich chleb jadł przez lat tyle, ale, że po sprawiedliwości się to należy.
Król, co prawda, zbyt wojennego ducha nie jest; przecieżem ja za nim krok w krok niemal jeździł pod Zborowem i widziałem go, co mogę zaprzysiądz, owej pamiętnej nocy, gdy obóz objeżdżał, i czasu bitwy tak mężnym i gotowym nawet umierać, iż mu się cześć należała; ale u niego wiatr codzień inaczej wieje. Za to królowa, wierzcie mi, wie czego chce i co raz sobie powie do tego doprowadzi, ona zaś wojny pragnie, aby nią naprawić, co się popsuło pod Zborowem; chce świetnego zwycięztwa i gdy przyjdzie ciągnąć teraz, jej staraniem, zobaczycie, wojsko stanie i liczne i piękne...
— Co daj Boże, amen — podchwycił Xięzki — ale nasza królowa, której wy tak bronicie, zwycięztwa i laurów żąda, nie dla Rzeczypospolitej głównie, tylko dla małżonka, a gdy przyjdzie do tego, żeby dla wiktoryi oddać naczelne dowództwo Jeremiemu Wiśniowieckiemu, stawię gardło, że będą woleli zwycięztwa się wyrzec, niż Jeremiemu dać zaćmić króla.
Wszyscy Wojewodzie Ruskiemu zazdroszczą, przyjaciół ma tylko w nas, cośmy z nim walczyli, przy jego boku byli i męża tego nawskroś przeniknęli. Dla innych on postrachem. Kozacy go się boją, jak ognia, lęka się królowa, obawia