kowanym; sama więc i wszyscy których miała na rozkazy — króla zachęcali do wojny, która nieochybny tryumf sprowadzić miała...
Siły zbierały się wielkie pod wodzą króla mające się zgromadzić oprócz wojsk komputowych. Senatorowie, magnaci, biskupi, można szlachta ofiarowała po kilkaset ludzi.
Obietnice regestrowały się już tak wielkie jak nigdy, całe pułki, oddziały, po sto, po dwieście kopijników, dragonii; ussaryi, piechoty, które senatorowie wystawić mieli. Jedni się wysadzali nad drugich już liczbą, już uzbrojeniem i doborem ludzi.
Króla też to rozgrzewało, iż stanie na czele takiego wojska, jakiego od niepamiętnych czasów rzeczpospolita nie miała... Wszyscy go o tem zapewniali. Odżył pod tem, w razie nieco spoważniał, uczuł się człowiekiem nowym i godność swą nosił surowiej się oglądając na wszystko...
Radziejowskiemu, który równie króla niecierpiał, jak był przez niego znienawidzonym, — a między nim i Maryą Ludwiką usiłował siać niezgodę, aby z niej potem korzystać — nie było to na rękę, ale tymczasowo chcąc Jana Kazimierza sobie zjednać i on kilkaset dobornej rajteryi obiecywał wyprowadzić w pole...
Królowi przy tem jego surowszem usposobieniu, narażać się teraz nie było bezpiecznie. Naj-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.