Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.

Zdawało się, że wszystko, co żyło ciągnęło teraz do Lublina z królem lub za królem, chociaż nic się tu rozstrzygać nie miało i pospolite ruszenie na Konstantynów było naznaczone.
Lecz, mówiono, że Jan Kazimierz, pobożny wielce, chciał na wyprawę być pobłogosławionym drzewem Krzyża Ś-go, którego, jak wiadomo, obłamek bardzo znaczny przechowywał się w kościele X. X. Dominikanów; zapowiadano też błogosławieństwo, które tu Nuncyusz Papiezki miał przywieźć z Rzymu.
Wszystko to, sprowadzało i tych, co potrzebowali się tu znajdować i takich, których prosta ściągnęła ciekawość, a naostatek tych także, co w mętnej wodzie ryby łowią, lub przynajmniej wodę mącą.
Do tych ostatnich mógł się zaliczyć swego czasu najsłynniejszy gardłacz i warchoł, nie-