Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

dla dworu, naostatek i zpowodu Radziejowskiego, którego postępowanie było dla niego niezrozumiałym i podejrzanem.
Ze wszystkich tu przybyłych i przebywających osób Marya Ludwika była pewnie najszczęśliwszą i po niej poznać było można, iż dopięła czego pragnęła, a o przyszłość była spokojną. Mogła sobie powiedzieć, że podbiła Polskę i panowała nad nią. Król rozkazów jej i skinień słuchał, bardzo rzadko próbując się wyzwolić, a nigdy nie mogąc tego dokazać.
Z wielkim taktem, Marya Ludwika, gdy wybuchał zbyt gwałtownie, dawała przejść pierwszemu impetowi, czekała, łagodziła, a że prędko się nużył, nawracała go potem według swej woli. Znali to już i wiedzieli o tem wszyscy.
Wojna, która króla sławą okryć miała, była w większej części jej dziełem, a tak ją obchodziła, że gotowa była nawet towarzyszyć królowi, będąc pewną, że żadne nie mogło zagrozić jej ani jemu niebezpieczeństwo.
Jan Kazimierz nie sprzeciwiał się dotąd tej fantazyi, chociaż wydawała mu się ona dziwną. Senatorowie i hetmanowie nie taili się z tem, że podróż królowej podobać się im nie mogła. W ich przekonaniu niewiasty, chociażby królowe, tam, gdzie się krew przelewać miała, bez obrazy niewieściego uczucia znajdować się nie mogły,