w Warszawie, dokąd ją i czuwanie nad sprawami Rzeczypospolitej powołuje.
— Tak-bym chciała towarzyszyć mężowi — westchnęła królowa.
— I to nie ulega wątpliwości, począł Radziejowski — że przytomność W. Król. Mości tutaj wielce jest pożądaną. Król sam sobie zostawiony, uledz może wpływom różnym, słuchać rad niezawsze najlepszych. Boleśnie to powiedzieć, ale N. Pan w sobie nie znajdzie siły do pokierowania wyprawą, a gdy codzień kto inny ucho jego pozyscze, wynikną ztąd sprzeczności targania, które wszystko zepsuć mogą.
Mnie król z pewnością słuchać nie zechce.. a inni...
Podkanclerzy poruszył ramionami i zamilkł.
— Widzicie więc — dodała królowa, że wybór dla mnie trudny. Pozostać czy wracać? ma równe niedogodności.
— W. Król. Mość, gdyby powrót się stał koniecznym, co nastąpić musi — wtrącił Radziejowski — zechcesz wrazić to w umysł króla, że ja jestem najwierniejszym sługą jego, że mam dosyć odwagi i wytrwałości, aby co potrzeba i z dowódzcami i ze szlachtą doprowadzić do końca; ale król się powinien pozbyć tego wstrętu i nieufności, jaki ma ku mnie, a które, zdaje mi się — winien wpływowi żony mojej. Staram się już
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/009
Ta strona została uwierzytelniona.