Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.

szalonym — cóż dopiero takie stworzenie, które prawdziwego Boga nie zna?
Na młyn to więc Radziejowskiego woda płynęła, a i król wreszcie był rad.
Jednakże z Uchania się zawrócić nie chciała królowa i dalej jechała razem z mężem do Krasnegostawu. Tu nowego języka dostał Jan Kazimierz, który dozwalał bardzo rychło spotkania z Kozactwem i Ordą się spodziewać. Trochę to nawet popłochu zbudziło z tego powodu, iż wszystkie się siły nie ściągnęły jeszcze.
Zatem i królowa oświadczyła, że gotową jest zawrócić ztąd do stolicy, ażeby nie być królowi na zawadzie w ruchach, jakie będzie musiał obmyśleć. W sam czas przychodziła ta rezolucya Maryi Ludwiki, gdyż w Krasnymstawie godziny prawie nie było bez nowego języka.
Nie wszystkie one na wiarę zasługiwały, gdyż ludzką mowę zawsze trzeba ważyć ustami, z których ona wychodzi, jak wodę źródłem, z jakiego płynie. I tu też wieści były najsprzeczniejsze, bo jedne nieprzyjaciela bliżej, inne dalej wskazywały, ale o tyle godziły się wszystkie, że zblizka się znajdował, a wcale pospolitem ruszeniem strwożonym nie był.
Xięzki naówczas, słuchając, co powiadano, jakoby Chmiel miał Hanowi prawić, śmiejąc się mruczał: