Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

narzucał, i stosunek, który nigdy przyjaźnym nie był, pogorszył się znacznie.
Jan Kazimierz tak był natrętnością podkanclerzego znużony i rozdraźniony, iż się w końcu z nią nie ukrywał przed dworem i komornicy nawet, a pokojowcy wiedzieli, że gdy mogli Radziejowskiemu do króla drogę zaprzeć, był im za to wdzięcznym.
Uroczyście i wspaniale odbyło się połączenie pod Sokalem dwóch wojsk pod wodzą króla i sędziwego hetmana Potockiego.
Wiedziano już o przybywaniu Jana Kazimierza i regimenta Potockiego w szeregach, w świątecznych strojach, w najwspanialszych rzędach, z kotłami i trąbami oczekiwały na pana...
Królewskie pułki, na których czele on sam we zbroi i szyszaku od Papieża przysłanym jechał, występowały też paradnie. Ogromną przestrzeń nad brzegiem Bugu zajęły te dwa oddziały, a widok ich był serca zagrzewający.
Dopieroż gdy stary, trudami i niewolą złamany hetman zbliżył się do króla, a ten go ze łzami witać począł, gdy chorągwie się pochyliły przed panem, muzyki odezwały, a z piersi tych tysiąców wyrwały okrzyki, wszyscy byli tak wzruszeni, iż o nieprzyjacielu i grożących niebezpieczeństwach zapomniano.
Król z wielką radością na twarzy, mając u bo-