Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/036

Ta strona została uwierzytelniona.

te, choć załogi miały niewiele, obronić się potrafią.
Radzono, jak iść dalej i gdzie Kozaków szukać lub czekać na nich. Tymczasem codzień prawie jeńców im zabranych przyprowadzano królowi, a co najmilszem mu było, że kilku ich przystawił kozak, Zabuski, który się przerzucił do wojsk wiernych i teraz skutecznie bardzo napadał Chmiela.
Wkrótce potem ks. Dymitr Wiśniowiecki chorągiew przyprowadził, Lanckoroński pułk cały, przyczem Jan Kazimierz znowu obóz objeżdżał, lustrował i sprawy wojskowe sam załatwiał, bo na nich nigdy nie zbywało.
Wzorem Zabuskiego, zjawił się potem niejaki Bohdaszko kozak, przyrzekając, że pułków kilka od Chmiela oderwie i królowi przyprowadzi. Przyjęto go mile, lecz później się okazał zdrajcą, który tylko wypatrzeć chciał, co się w obozie działo i Zabuskiego próbować.
Hetman Kalinowski także wtym czasie zpod Kamieńca z wojskiem przyszedł się z królem połączyć, ale liczbę przyprowadził mniejszą, bo chorągwie przez poniesione straty były znacznie uszczuplone. Przez cały ten czas król był nieustannie czynny, oglądając przybywające ciągle pułki nowe, stanowiąc sądy, zajmując się naj-