Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

Przychodzili co chwila inni, bo mało się komu spać chciało. Przyniósł jeden wiadomość, że Wojciechowi Męczyńskiemu Tatarzyn czaszkę obciął tak, że prawie mózg obnażył, ale mimo to doktor królewski Baur obiecywał, że go przy życiu utrzyma, a król się oświadczył choćby złotą mu sprawić misiurkę.
Nadedniem już Kozak zbiegł do obozu od Bohuna z nową powieścią, którą wprost z królewskiego namiotu przyniósł tu Zahajski.
Powiedział on, że po porażce zaraz, gdy się Tatarowie cofnęli, kazał Han po Chmielnickiego posłać, pod straż go wziąć i gdy do namiotu jego przyszedł, napadł na niego bardzo gwałtownie.
— A toś mnie zwiódł i oszukał! ale gardłem to przypłacisz. Prawiłeś mi, że Polacy sił nie mają, że mało co pułków ściągnęli, a pospolite ruszenie nie przyszło. Było dziś popatrzeć na równinę i obóz ich: toć ćma ich ogromna; my im nie podołamy; nabili nam ludzi; najlepszych Murzów potraciłem.
Chmiel miał na to mu odpowiedzieć:
— Wszystko to nic. Czekaj: rozpierzchnie się ten tłum i porozłazi, bo oni długo wytrwać nie umieją. Dopóki w obozie jeść i pić mają podostatkiem, póty ich buty; przyjdzie głód i niedostatek: skłócą się z sobą i króla porzucą.
Chyba nie wiesz o tem, że trzy dni temu z kró-