Niektórzy też z panów wojewodów, czasu wyprawy zmógłszy się na traktamenta i otwarte stoły, radzi byli koniec położyć temu.
Trzeciego dnia posłów wybierać miano do króla, który po obejrzeniu twierdzy w Brodach, powinien był się znajdować w Krzemieńcu.
Stanęło na tem, aby jechali Starosta Libuski Władysław Rej, i Starosta Horodelski Czaplic.
Obaj ludzie gładcy — mieli naprawić to, co szorstkie z królem obejście się nadwerężyło. Na dwanaście tysięcy już się województwa godziły.
Gdy obóz opuszczali panowie posłowie, wcale on wyglądał inaczej, niż przed kilku dniami. Smutno w nim było i pusto; pospolite ruszenie samo, nierozpuszczone przez króla rozejść się bez nadwerężenia prawa nie mogło. Nuż król-by się miał uprzeć ciągnąć je ze sobą? Więc rokosz? A tu Kozacy na karkach, i widma ich chodzące po świeżo zdobytych okopach, w których jeszcze nimi śmierdziało, bo trupów dosyć niepogrzebionych leżało.
Nie domyślał się nikt w jakiem usposobieniu króla znajdą posłowie. Znano go zmiennym.
Zresztą męztwa i wiary wyruszył król ku Brodom. Miał odrobinę nadziei jakiejś, że szlachta, dla czci swej, pójdzie za nim.
Następnych dni, gdy mu znać dano, że województwa, pod Beresteczkiem jeszcze leżąc, nie
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.