Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.

go to w dosyć przykrem położeniu: zmuszonym był opiekować się podkanclerzyną i bronić jej, a wystąpienie jego musiało być przeciw Radziejowskiej i niemu tłómaczonem.
Przyśpieszyło to może powrót króla do Warszawy, bo chciał podkanclerzego uprzedzić.
Radziejowski zpod Beresteczka wprost nie jechał do Warszawy: zatrzymał się w Kryłowie, próbował dowiadywać się do dóbr po Kazanowskim spadłych na żonę, któremi czuł się w prawie zawiadywać; ale tu wszędzie już znalazł panów Słuszków, ich rządzców i kommissarzy umocowanych, przeciwko którym chyba siły zażywaćby musiał.
Wszystko to zwiastowało wojnę, właśnie w momencie, gdy on ją królowi też zmuszonym był wypowiedzieć.
Opieki Maryi Ludwiki nie był pewien; stosunki z nią, od niejakiego czasu ostygły. Skargi króla na Radziejowskiego, poparte doniesieniami innych królowej wiernych, odsłoniły przed nią bezecne zabiegi podkanclerzego. Owa potwarz ostatnia, obwinienie o przekupstwo, oburzyło Maryą Ludwikę.
Dosyć uroczyście wjechał król do stolicy, chociaż inaczej może spodziewał się do niej powracać.
Wprost najpierw z całym dworem zajechał