Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.

niegdyś Zebrzydowski, że Zygmunta królestwa pozbawi; ja mu zedrę koronę z głowy, — życie mu zatruję... Ząb za ząb...
Dysząc, padł na ławę.
— Zbliża się sejm: Dębicki, na tobie polegam. Spędzim mu posłów, którzy go ścigać i prześladować będą, wyrwiemy mu z rąk władzę... Zapłaci mi za wszystko.
Radziejowski małym mu się wydaje; pokażę, iż ma więcej siły w tem królestwie, niż on...
Drogo będzie musiał opłacić swe amory...
Głos mu drżał.
— Wiesz — rzekł — co czynić mamy, a ja, pójdę go jeść. Będzie mnie miał każdej chwili, jak groźbę nieustanną na oczach. Nie dam się odpędzić — nie dam się przejednać.
Podniósł pięść do góry.
— Poznasz, co to wojna ze mną!!...