i banitą... Słuszka i siostra grzywnami tylko i ciężkiem więzieniem ukarani zostali.
Zdawało się, że na to już niéma ratunku; podkanclerzy jednak znalazł jeszcze środek przeciągnięcia sprawy: udał się do trybunału w Piotrkowie, który wyrok sądów marszałkowskich unieważnił, ale się to w żaden sposób utrzymać nie mogło.
Król natychmiast wszelką nadzieję ułaskawienia odbierając Radziejowskiemu, podkanclerstwo i wszelkie po nim wakanse porozdawał. Strącony z tej wyżyny na której sobie poczynał z tak bezprzykładnem zuchwalstwem, banita, zmuszony życie ratować, bo teraz na łasce był pierwszego lepszego nieprzyjaciela — musiał z kraju uchodzić.
Zbiegł naprzód do Wiednia, szukając tam pośrednictwa czy przytułku; ale go przyjęto zimno, i zgubiwszy tu pieczęć, którą był zabrał (znaleziono ją potem u żyda), puścił się dalej ku Szwecyi.
Mściwy, niezłamany jeszcze wichrzyciel, który dokoła swojego wizerunku pisać kazał, iż napastowanym był, ale nietkniętym[1], jechał do Szwecyi knując już zdradę. Z jego naprawy zażegniętą została wojna, która całą Rzeczpospoli-
- ↑ Sztych J. Falcka.