Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

Dyzma po starej znajomości odwiedzać ją począł, rozmyślając: czyby nie ożenić się z wdową?
Zwierzył się z tego królowi, bo pan i sługa nawzajem sobie wszystkie myśli odkrywali.
Król nie bardzo na małżeństwo namawiał, obawiając się, aby Dyzma potem więcej żony, niż jego nie chciał pilnować.
— Po co tobie ta żona! — mówił — ciężar tylko u szyi uwiesisz. Jużeś i postarzał... a ona owdowiała...
Dyzma na przekór zapragnął skosztować małżeństwa — i, ożenił się mimo króla. Pani Strzęboszowej dano na zamku dozór bielizny królewskiej i żeńskiej służby, aby przy mężu zamieszkać mogła.
Król widywał ją często, a że rezolutną była i nie obawiała się go, wkrótce taką nad nim wzięła przewagę, jak mąż. We dwoje czynili z królem, co chcieli.
Gdy nareszcie Jan Kazimierz, nie dając się ubłagać, koronę złożył dla tego Francuza, który jej nie miał otrzymać — wyjeżdżając spoczywać do Francyi, zabrał z sobą oboje.
W Krakowie jeszcze po drodze król tak wesół był, że się dał do tańca wciągnąć i bardzo okazywał się szczęśliwym, że się zbył ciężaru. Po drodze szlachta to drwiła z pana Snopkowskiego, to go przeklinała — nie mogli mu darować, że