Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Hołota 02.pdf/025

Ta strona została uwierzytelniona.

przed sobą w srebrnej ramce. Sztuki mięsa często ukąsić nie było podobna, lecz soye angielskie w wielkim doborze podawano do niej regularnie. Szlachta mająca przekonanie, że to są trujące ingredyencye, nigdy ich nie tykała. Służyły więc od lat wielu, reprezentując sybarytyzm fałszywy, tak jak tu wszystko kłamanem było.
Jednego dnia, gdy już hrabia trochę był podrażniony tem, że mu pan Zygmunt przyobiecanej wizyty nie oddawał, bryczka parokonna zatoczyła się przed ganek, i młody Zarzecki wyskoczył z niej dopytując o pana.
Hrabia uznał właściwem, zobaczywszy bryczkę zdaleka, zatopić się w czytaniu. Zatopionym go zastał p. Zygmunt i dopiero gdy był już w progu drugiego pokoju, zerwał się na przywitanie gospodarz.
— Darujesz mi hrabia, że mu nie mogłem służyć dotąd, odezwał się Zygmunt wchodząc, nie jestem panem mojego czasu, ani nawet bryczki i konia.
Hrabia powitał uprzejmie, zadzwonił o śniadanie, prosił siedzieć, rozmowa o domu pp. du Royer, powszedniej treści zajęła trochę czasu. Zamiński był przygotowany do poufnego porozumienia się z p. Zygmuntem, ale się nie spieszył. Chciał najprzód gościa sobie przyswoić, dać mu się poznać, wywrzeć nań wrażenie pewne i usłać drogę. To co miał mówić, wymagało w istocie przygotowania, gdyż przyjęcie z zaufaniem lub niedowierzaniem słów hrabiego, zależało od tego jak sam pan hrabia wyda się p. Zygmuntowi.
Pierwsze więc chwile pobytu w swym domu Zamiński poświęcił preludyom z wielką znajomością serca ludzkiego i stosunków odegranym. Hrabia występował jako człowiek poważny, myślący, surowych zasad, skromny itp. Z drugiej strony trzeba mu było dać uczuć, iż był w duszy artystą i zapalonym melomanem. Naostatek stawił się ja-