Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Hołota 02.pdf/134

Ta strona została uwierzytelniona.

nująca godność moją, pan mężczyzną jesteś nienawykłym szanować nic, nawet siebie.
— Przepraszam panią, — zawołał hrabia prostując się i przybierając postawę poważną — tak dalece szanuję panią i siebie, że oświadczam się jej i to com powiedział gotówem u ołtarza potwierdzić przysięgą.
Jenerałowa stała w progu drugiego pokoju, Lucia zobaczyła ją.
— Słyszy pani? — spytała głosem w którym najmniejszego nie było wzruszenia.
— Powtarzam wobec pani jenerałowej, — dodał gorąco hrabia — że oświadczam się o jej rękę.
Oczy panny Anieli zwróciły się zwolna ku mówiącemu.
— Czynisz mi pan hrabia honor na który nie zasłużyłam wcale, — odezwała się Lucia, — jestem mu wdzięczną za to. Niestety! panie hrabio, gdybym z tego nierozważnego słowa skorzystała, żałowałbyś pan i ja. Oddałabym rękę żebrakowi, gdybym go kochała, odmówiłabym królowi, nie czując dlań przywiązania. Kocham dotąd jedną tylko sztukę — i jej zostanę wierną.
Tytuł, stanowisko, dostatek są to śliczne rzeczy dla tych co w duszy innego nad nie ideału nie mają. Hrabiną nie potrafiłabym być, jestem dziewczyną dziką i lubię swobodę, która się w formy świata okuć nie daje.
Serdeczne dzięki! — dodała kłaniając się — mogę dla uspokojenia pana upewnić go najuroczystszem słowem, że o tem nikomu w świecie nie powiem.
Skłoniła się jenerałowej, i skierowała ku drzwiom, w których stał hrabia osłupiały. Usunął się jej z drogi z ukłonem, Lucia wyszła spokojnie, w przedpokoju usłyszała tylko stłumiony śmiech jenerałowej.