Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/073

Ta strona została uwierzytelniona.

Oprócz Kołka i Sroki, których już wszyscyśmy znali, że od tego byli na dworze, aby zabawiali ks. Zbyszka, ponieważ cały świat wiedział o tem, że podczas go błazeństwa zabawiały, inni też ważyli się często u stołu i po stole występować z konceptami i takiemi płochościami, które rozśmieszyć mogły.
Zaprawdę naszemu dworowi i obyczajowi dawało to osobliwszą cechę, bo pół dnia ważyły się tu sprawy największego znaczenia, rozstrzygały losy Rzeczypospolitej, składały narady, na które zjeżdżali się najwyżsi urzędnicy i głowy rodów, schodziło się duchowieństwo po rozkazy, rozstrzygały kościelne interesa... a gdy to wszystko się skończyło, biskup w rozrywce dziecinnej szukał wytchnienia i tak się śmiał trzymając za boki, jak gdyby rano nie piorunował i nie był najsurowszym z sędziów.
Ludzie tacy, jak Oleśnicki był, nie rodzą się na kamieniu i nie wiem, czy Polska rychło ujrzy drugiego mu podobnego. Stworzony bowiem był do panowania nad umysłami, a miał w sobie przekonanie o tem, że nie do czego innego był przeznaczony, szedł więc śmiało a butnie niczego się nie lękając.
Za Jagiełły jeszcze kiedy się z Hussytami zadarł, grozili mu śmiercią; przestrzegano go, że na ranną mszę zimą idącego do katedry napadną i zabić się sprzysięgli. Za nic to sobie ważył i jak chodził z jednym klerykiem wprzódy, który przed nim latarkę nosił, tak i potem więcej nikogo nie brał. Nie ważył się na niego nikt.
Na dworze biskupim, jakem już mówił, panował ruch i zajęcie takie, że chwili spoczynku nie miał nikt, a on sam najmniej.
Do dnia wstawał zaraz na modlitwę, mszy świętej słuchał, potem sam ją odprawiał, a ledwie się nabożeństwo skończyło, czekali już księża, dowiadywali się panowie i senatorowie, kiedy przypuszczo memi być mogą.
Nie od czego innego się poczynały czynności, tyl-