Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystko to co mi Gajdys rozpowiadał, choć z jednej strony pociechą było dla mnie, z drugiej bolało, bo nie obiecywano mi nic tak rychło, a mógłże król o mnie biedaku pamiętać później, i któżby mu miał przypomnieć?
A tu groźba wyprawy do Sandomierza wisiała nademną.
Szczęściem wszyscy byli naówczas tak zaprzątnięci: jedni Janem Kapistranem, na którego oczekiwano, drudzy królewskiem weselem, do którego się przysposabiano, że o mnie nikt nie pomyślał, ani kto spojrzał na mnie.
Biskup znowu tryumfował, choć z królem wojna na dobre trwała.
Zajątrzyło ją to, że król, jak postanowił był, tak po śmierci biskupa przemyślskiego kapitule wybierać następcy nie dopuścił, a sam naznaczył nowego.
Widział dobrze Zbyszek, iż gdy raz się ten obyczaj utrzyma, wtedy biskupów swoich mając król, w kościele się tak rządzić będzie jak w kraju... Zarządził biskup zjazd w Sandomierzu, gdzie miał swojego Oleśnickiego wojewodą, podburzając rycerstwo i duchowieństwo aby królowi posłuszeństwo wypowiedziało.
Król miał po sobie tylko Wielkopolan... W Krakowie na radzie, gdy Zbigniew ponowił przeciw niemu wyrzuty i groźby, mówiono, że ją zimną krwią zniósł, ale nie ustąpił.
Słyszałem sam, gdy biskup nieraz powtarzał:
— Nie dożyję ja tego, ale wy z tym królem tak łatwo jak z ojcem jego nie dojdziecie do końca. Milczy a uparty jest... Choć ustąpi na pozór, co postanowił, to w sercu chowa. Biada nam, żeśmy Piasta nie wzięli i królowej matce ubłagać się dali, gdy już Bolesław mazowiecki był okrzyknięty.
Na tem się nie skończyło, bo tak samo jak w Przemyślu król biskupa mianował, tak teraz po śmierci