Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/097

Ta strona została uwierzytelniona.

był, wydał mi się do innych ludzi wcale niepodobnym. Przynajmniej od naszych różnił się bardzo i widać było, że z innych krajów pochodził, bo i rysy twarzy i oczy i postawa osobliwe były i dziwne. Poruszał się prędko, wejrzenie miał śmiałe i ogniste, ale obejście się z ludźmi p korne.
Królowę i króla pozdrowiwszy, którzy go w rękę całować chcieli, obie ręce na piersiach złożył i pokłonił się nizko. Ale gdy potem podniósł głowę a spojrzał dokoła, kogo oczy trafiły, ciarki po nim przeszły. Coś takiego przejmującego miał we wzroku.
Cisnęli się wszyscy do rąk, do nóg, a on błogosławił podniósłszy potem prawą rękę do góry i modlitwę szeptał.
W tej siermiędze prostej, z twarzą niepiękną, surową, czarną, wychudłą, bosy, biedny, stał w tej chwili po nad tłumami jako król i wódz. A nic go to nie strwożyło, nie pomięszało, ani orszak ów wspaniały, ani ludu tysiące, ani oznaki czci, które odbierał. Pozostał nieporuszony zupełnie, i gdy biskup przy nim idący dał znak, ruszyło się wszystko w procesyi do kościoła, księża pieśń śpiewać poczęli i wszyscy pieszo za Kapistranem i biskupem poszli do Panny Maryi.
Dla niego i dla towarzyszów, których z sobą miał, bo mu nietylko na nich nie zbywało, ale mu co chwila nowi przybywali, opróżniono umyślnie w rynku kamienicę Jerzego Sworca, z której można powiedzieć, że klasztor zrobiono.
Wygód ci nowi zakonnicy nie potrzebowali wcale, bo na gołej ziemi sypiali, posty bardzo surowe zachowywali mało nie codzień, w piecach sobie nawet opalać nie pozwalali, a zaraz oratoryum urządzili i klauzurę. Izba pierwsza, przy której służbę postawić musiano, bo ludzie się jęcząc i płacząc cisnęli, służyła do przyjmowania tych, których do Kapistrana przypuszczano.
Ponieważ biskup go przyjmował, a jam służbę