Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy począł mówić, przypominać, opisywać, od chwili pobudowania przez Turków zamku Laemocopia (Bagaz-Kessè), który cieśninę uczynił jakby zamkniętą, aż do tych ostatnich dni majowych, gdy Konstantyn padł nie chcąc przeżyć zdobycia stolicy, a potem i Notarasa ścięcie, wszyscyśmy z nim płakać musieli taką boleścią tchnęło każde jego słowo po straconej ojczyznie, grobach ojców, domostwach rodziny i całej przeszłości w gruzach.
Basilides mówiąc o tem drżał cały, narzekając na to, że Wenecyanie, Genueńczycy, papież, całe chrześcijaństwo opuściło ostatniego z Cezarów greckich i dało go na łup tej dziczy.
Z tego jednak, co o Konstantynopolu przed zdobyciem jego nam opowiadał, widać było, że zguba jego długiemi wiekami przygotowana, była nieuchronną, a całe męztwo i poświęcenie Konstantyna losu nieprzebłaganego odwrócić nie mogło.
Nie pomnę, aby cokolwiek w życiu na mnie uczyniło takie wrażenie jak boleść tego człowieka, który utracił ojczyznę i poszedł na tułactwo, wszędzie i zawsze nosząc się ze wspomnieniem niepowetowanej straty.
Basilides malował małe obrazki złocone i bardzo kunsztownie barwione, które na Ruś szczególnie sprzedawał. Mógł łatwo żyć z tego, ale od łez, które wylewał ciągle, wzrok mu słabł i ślepota groziła.
W tej to izbie, która i później się malowaną zawsze nazywała, gdy raz pod wieczór po wyjściu Wielkiego stałem zapatrując się na jego robotę, otworzyły się drzwi i wszedł niespodzianie król z ks. Lutkiem z Brzezia.
Poznawszy mnie podszedł żywo, i naprzód, gdym go w rękę całował pogłaskał mnie po głowie. Twarz mu sposępniała.
Ks. Lutek odstąpił ku ścianie, a król łaskaw począł się pocichu mnie wypytywać.
— Cóż? zdróweś to już?