Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.

Po Trzech Królach w sobotę wreszcie pan nasz z dekretem posłał do ratusza kasztelana kaliskiego Mikołaja Skórę z Gajów, i Pieniążka z Witwic starostę.
Sądzeni jako winni, bo na nich przysięgą instygował Jan Tęczyński, który widział jak ścigali ojca jego, byli z pospólstwa: Jan Tesznar, Wolfram kuśnierz, malarz Wojciech, Szarlang, który ostrogi robił, i Mikołaj dowódzca viertelników miejskich; a z rajców, co się najgłośniej odzywali i ruszali: Konrad Lang, Leymither, Szarlej i Marcin Bełza.
Ratując resztę, miasto musiało ich poświęcić, i tamże zaraz ich staroście Pieniążkowi wydano, chociaż miano nadzieję, że się u starosty rabsztyńskiego wykupią.
Siedzieli na ratuszu dzień, a nazajutrz przededniem, aby ludu nie rozżalać, cichaczem ich o zmroku przeprowadzono do zamku.
Pięć dni trwało nim do wykonania dekretu przyszło, tymczasem im spowiadać się i żegnać z rodzinami dozwolono.
Przez ten czas poruszono wszystkie sprężyny, aby u Jana Tęczyńskiego wyprosić zwolnienie kary.
Marcin Bełza, rajca, który wielkim był dobroczyńcą zakonu świeżo przez Kapistrana założonego, tak zwanych od ich kościoła Bernardynów, miał za sobą wszystkich tych mnichów, którzy razem z gwardyanem swym, jakoby w procesyi szli do kamienicy Tęczyńskich, w imię Chrystusowe miłosierdzia się dopraszając dla niego.
Tęczyński ich zbył gniewem i nic nie przyrzekł, ale gdy odchodzący świątobliwy mąż Szymon odezwał się do niego z wymową do serca trafiającą, choć nic nie odpowiedział, przecież później ochłonąwszy, życie mu darował.
A tu okazało się jawnie, jaką Tęczyńscy żywili niechęć do króla i królowej. Z rajców najmniej albo i całkiem winnym nie był Mikołaj Szarlej. Padano