Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

mieli też nieprzyjaciół wielu i w tej walce z niemi, choć niezłamani, straty ponieśli niemałe.
Majątkowo też gorzej się im teraz działo. Z tej rodziny nasz starosta krakowski był prawie najpierwszym, i trzymając z królem a jemu służąc, spodziewał się do dawnego blasku Odrowążów powrócić.
Człek był już w latach, umysłu trochę niestałego, charakteru miękkiego, a pomimo to, gdy się przy czem zaciął, uparty.
Król go może przedewszystkiem z tego cenił, że miał w nim takiego sługę, który nie pytał nigdy dlaczego i co Kaźmirz mieć żądał, a wszelki jego rozkaz spełniał ślepo.
Gdy inni teraz w tym drażliwym sporze o biskupstwo, jak mogli króla samego łagodzili, a postanowienia jego surowe starali się tak spełniać, aby kapitule krakowskiej, i tak już uciśnionej, nie narażać się, Pieniążek i Obulec, o którym już wspomniałem, z niezmierną ścisłością i bez najmniejszej folgi, dziesięciny, majętności, kamienice opierającym się kanonikom zabierali. Pieniążek się tem zawsze tłumaczył:
— Króla rozkaz mam, pan tak chciał.
Tem sobie wielce duchowieństwo naraził, ale tak jak nie lękał się Tęczyńskich też dla króla poświęcić i przeciwko nim występować ostro, tak i kapitule mocno się dał we znaki.
Tem dziwniejszem się to wydawało, że syna młodszego miał w stanie duchownym i w tejże samej kapitule.
Syn ten, o czem wszyscy wiedzieli, zatruwał mu życie, ale nie tyle on może temu był winien, co ojciec. Jedną tą myślą opanowany tylko jakby rodzinie dawny jej blask przywrócić, starosta jednego z synów koniecznie mieć chciał w stanie duchownym, pokładając nadzieję w królu, że go do najwyższych dostojeństw doprowadzi.
Patrzali na to wszyscy jak zubożałe rodziny Ja-