Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

dów nie chciano bronić, odpowiadając, że kto ich sądzi, ten ich osłaniać powinien.
Wygnano precz tę hałastrę natychmiast, a ratusz trzy tysiące czerwonych złotych musiał grzywien zapłacić.
Stało się to w okolicy królewskiej, dla której sromotnem było, że u siebie gospodarować dawała lada przybłędom, ale rajcy odpowiadali tem, że król JMć przecie w królestwie swem panem będąc, łotrowstwom zapobiedz nie mógł. Co prawdą było, gdyż się namnożyło takich kup swawolnych, które na kupców i na podróżnych się zasadzały po gościńcach, jednych odzierając, drugich zabijając i łupiąc.
Pomiędzy temi rycerzami byli zaprawdę i szlacheckiego rodu, którzy z tego czynili sobie rzemiosło; trzymali ludzi, posyłali szpiegów i zbrojno najeżdżali nawet dwory zamożne.
Król w tym roku i następnym w Prusiech bawił, we Lwowie, na Rusi i ze dworem w Kaliszu a Brześciu.
Z Krzyżakami wreszcie z niemałym trudem wkrótce potem pokój podpisano, czasu którego w Toruniu zmarł z królem tam będący Sędziwój z Lezienic, wojewoda sieradzki.
Siła też najznaczniejszych ludzi, biskupów, duchowieństwa, prawników do pisania traktatów z przewrotnym zakonem użytych było.
Kiedy się właśnie toczą te układy, a my w Krakowie przesiadujemy, starosta coraz we mnie większą ufność pokładający, nocy jednej późno powróciwszy do domu, mnie już z łóżka wyrostkowi kazał przyzwać.
Nie było to bezprzykładnem, a nieraz się trafiało, że po to tylko iść mi do siebie kazał, aby miał przed kim się na los swój żalić, szczególniej na syna archidyakona.
Na tego żadnej rady nie było, dochodziły wieści tak groźne, iż starosta w rozpacz wpadał.