Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pytałem o was króla — rzekł po długim przestanku — chociaż nie wątpiłem, że raz zdawszy się na mnie, wyborowi memu przeciwnym nie będzie. Jaż go biorę na sumienie moje. I zgodził się pan chętliwie.
Wtem twarz mu się więcej niż zwykle zachmurzyła.
— Patrzajże, patrzaj — ciągnął dalej — abyś mojej ufności w sobie nie zawiódł. Dwa razy dałeś dowód serca poczciwego, świadczy to dobrze za tobą. Ks. Jan Kanty dał dobre słowo, a męża świętego świadectwo waży wiele. Biorę cię więc, ale zawczasu o tem wiedzieć masz, że wymagam wiele a pobłażam mało. Gdzie o przyszłość idzie tych, co kiedyś ludom panować mają, sroga odpowiedzialność ciąży!.. Nie pochlebiaj więc sobie, abyś tu łatwy i rozkoszny chleb znalazł. W znoju i pocie czoła pożywać go będziesz, w nieustannem czuwaniu, trwodze, trosce... Bóg pobłogosławi, gdy serce do tego przyłożysz.
Na wszystko byłem przygotowany i dziękując dobroczyńcy memu uroczyście przyrzekłem, iż sługą jego i wykonawcą woli będę tylko.
— Idź teraz, spocznij — dodał — masz swobodnych dni kilka. W drodze najlepiej z tobą, a ty z niemi oswoją się królewicze. My ztąd precz musimy, do Lublina może, zdrowego szukać powietrza.
Tak się tedy nad wszelkie moje spodziewanie szczęśliwie rozwiązał los, o który właśnie troszczyłem się najmocniej, zwątpiwszy o nim. Zadora po twarzy mojej poznał, żem wracał z dobrą wiadomością i ani pytał.
— Z królewiczami — rzekł — wielkiej biedy mieć nie będziesz, starsi się tylko trzej dostali ks. Długoszowi, a ci wszyscy łagodni są i dobrego serca, ale z kanonikiem zawczasu gotuj się na to, że gorzkim będzie, bo nigdy nie był innym... Prawy, uczony i święty mąż, ale dla ludzi surowy, króla nie lubi, królowej mniej jeszcze. Jagiellonów wszystkich nie-