Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

męża Kridlarównej, dał się zaciągnąć. A tu mnie, jakby w szczęśliwem miejscu spotkała niespodziana radość, bom znowu zobaczył tę, której się widzieć wcale nie spodziewałem.
Nawojowa zbywając się jej z domu, ze starszą sługą pozwoliła się pójść zabawić w wesołem mieszczańskiem towarzystwie. Może w domu młodość jej i piękność nadto oczy pociągały.
Zobaczywszy ją — tylkom na kolana nie padł.
Zeszliśmy się z nią zaraz, na ławie usiedli obok siebie i takeśmy, z miejsca się nie ruszając, pozostali przez wieczór cały, choć ludzie patrzali koso i dworowali z nas sobie.
Zaczęła mi opowiadać o pani swej.
— Dziwy się dzieją z tą niewiastą — mówiła — której i żal i strach gdy się na nią patrzy zbliska. Zrozumieć jej trudno. Smutek jej i wesele zarówno tajemnicą są, jak jedno tak drugie buja i prawie do choroby dochodzi. Gdy płacze i rozpacza, przejmuje trwoga, gdy się śmieje i rozweseli, dreszcz przebiega słuchając. Teraz ją nawiedziła niepomierna żądza zabawy, tak jej pragnie jak ten co pije, aby troski zapomniał. Na chwilę sama nie chce z sobą pozostać. Ludzi sprasza, muzykę najmuje, śpiewać każe, dokazywać a błaznować. Często do białego dnia pokoju u nas nie ma.
Wielkim smutkiem i litością przejęło mnie opowiadanie Luchny, która była więcej oburzoną przeciwko Nawojowej niż zasmuconą, i wstręt miała do nieszczęśliwej, której ja żałowałem czując, że jeszcze młodości swej nie przebolała. Musiałem milcząc słuchać, nie mogąc podzielać gniewu Luchny i niechęci.
Skarżyła się, że zmuszoną była zostawać na dworze Tęczyńskiej, patrzeć na to jej postępowanie, a nie mogła się uwolnić, jako uboga powinowata, której los od wdowy zależał. Świętochna wcale inaczej mówiła o położeniu Luchny i posażną ją głosiła, ale wszystko to kłamstwem było.