Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

Drżałem o to.
Gdym znowu do klasztoru przybył, znalazłem ją, dzięki Bogu, nieodmienioną wcale, uspokojoną, jakby uradowaną z tego co się stało.
— Opowiadał mi Sliziak o dworze nowym — rzekła. — Izby na dole będą dla ciebie, choćbyś w nich nie mieszkał stale, mieć je przecie musisz. Widzisz, że się temu poddaję, byś służby królewiczów nie rzucał, najwięcej mnie to kosztuje, ale dla waszej przyszłości zdać się to może... niech tak będzie.
W czasie tym, gdy dom pod złotym dzwonem uprzątać i oczyszczać miano, Nawojowa pozostała w celi klasztornej. Przybywałem tu codzień po rozkazy, dla widzenia się, spowiadając z całego życia mojego.
Była już tak daleko uspokojoną, że nietylko o dworze słuchała cierpliwie, gdym rozpowiadał, ale sama mnie rozpytywała.
Tylko gdym o królu mówił, odwracała głowę i milczała.
Właśnie pod ten czas przypadły wielkie zmiany na dworze, bo już, już królewicza Władysława mieliśmy postradać, gdyż jakem mówił, do Czech go brano.
Jedni go im żałowali, bo jako najstarszy, mówili, powinien był po ojcu nastąpić, a wielkiej dobroci jego też nie radzi byli postradać; drudzy twierdzili, iż zbyt łagodnymby był dla polaków i lepiej było, że go Czesi brali, gdzie umysłem zgodnym mógł spory i niesnaski koić a ludzi zwaśnionych z sobą przejednać.
Postanowionem było, iżby ks. Długosz mu towarzyszył.
Tymczasem zwierzchni kierunek królewiczami obejmował Szydłowiecki, ja dozór i naglądanie, a na widoku w przyszłości naówczas już stawiano onego sławionego Kallimacha, stręczonego przez Grzegorza z Sanoka.
Tu mi wprzód, niżeli wyjazd królewicza zapiszę, wspomnieć należy, iż panu naszemu właśnie pod ten