Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

swoił. We wszystkiem się mną posługiwał. Musiałem mu w końcu uroczyste słowo dać, że go dla nikogo nie opuszczę, za co mi złote góry przyrzekał.
Ledwie że Władysław w Pradze był, gdy król postanowił młodszego od niego jeszcze, a wcale do wypraw wojennych niesposobnego Kaźmirza, ze dwunastu tysiącami ludzi na Węgry wyprawić.
Temu przedsięwzięciu nawet między najposłuszniejszemi króla sługami, wielu było przeciwnych. Przewidywano, co się ziściło, że siłę przeważną Kaźmirz znajdzie przeciwko sobie, a na pomoc tych co się z nią obiecywali rachować nie może.
On sam zaś nietylko ku temu ochoty nie miał, ale się wypraszał u królowej, u króla, matkę po rękach całując i błagając, aby dla niego ludzie krwie nie przelewali, gdyż on żadnej okrom niebieskiej nie życzy sobie korony.
Nie pomogło to, gdyż król od dziecka wymagał posłuszeństwa. Trzynastoletni wyrostek był tylko chorągwią, dowódzcami zaś istotnemi wyprawy dobrani mężowie znani z wojennego ducha, z męztwa i energii.
Król ich bez różnicy do jakiego obozu należeli, nawet z pomiędzy przeciwników swych wybrał, a żaden nie odmówił. Dzierżek z Rytwian wojewoda i starosta sandomirski, ten sam, dla którego Lutek z Brzezia życie stracił, Jan z Tarnowa kasztelan wojnicki, Stanisław Wątróbka ze Strzelec, Stanisław Szydłowiecki marszałek dworu i ochmistrz i wielu innych jechało z królewiczem na tę nieszczęsną wyprawę. Mistrz Jan z Latoszyna był dodany jako duchowny i kanclerz. Pomiędzy rycerstwem Spytek z Melsztyna, Jędrzej z Oleśnicy, Jan z Czyżowa prowadzili oddziały. Ale wojsko owe, choć na oko było go dosyć, a pomiędzy nimi pułki przedniejsze świetnie się stawiły, w znaczniejszej części było naprędce zebraną drużyną. Pomiędzy nią i brudnych a odartych Tatarów liczono głów tysiąc, którzy tylko do