Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/086

Ta strona została uwierzytelniona.

doznał przewrotny ten i zdradziecki zakon, jak naówczas, zmuszony kłaniać się zwycięzcy a panu, którego w duszy nienawidził.
Więc te ich trzy grody, mury ogromne, owe sale olbrzymie, na granitowych słupach oparte, owe majestatyczne gmachy, izby, kaplice, obrazy, oglądać w ręku cudzych i w nich wydziedziczonym z pokorą stać, zmuszając się do obojętności a uśmiechu — srogą być musiało kaźnią.
Pomnę, jak tu Kaźmirz z Kurowskim zachwyceni wielkim obrazem Maryi Matki Boskiej, który Krzyżacy dali wystawić kunsztem nadzwyczajnym, lampami go wieczór oświecili i poszli z czeladzią pieśni śpiewać przed nim w ulicy. Zbiegowisko ludu było wielkie.
Olbracht zasię więcej po gmachach latając dokazywał, bo mu ich wielkość i rozmiary bardzo przypadły do smaku, że w nich choćby kilkaset osób naraz ucztować i zabawiać się mogło.
Nie dziw, że potem rok nie upłynął, a Krzyżacy knuli znowu i spiskowali. Następnego lata jechaliśmy całym dworem do Wilna, z królową, z dwoma starszemi królewiczami i zapusty odprawiali w Trokach, dla łowów.
Na sejm szlachta nadąsawszy się na króla i za Kallimacha, i za to, że Rytwiańskiemu Janowi, którego Włoch popierał, dano było razem marszałkowstwo i kasztelania — zbierać się nie chciała.
Nie po raz pierwszy przychodziło ją, to cierpliwością, to różnemi wpływy uchadzać, więc się roku następnego ułożyło po myśli pańskiej i w Piotrkowie podatek wiardunkowy uchwalono.
Gdyśmy na Litwie byli, ona też dawno zażalona, że własnego pana nie miała, na królu wymódz zamierzyła koniecznie, aby jej z synów jednego dał.
Byliby się chętnie pobożnym Kaźmirzem zaspokoili, ale jemu rządów powierzyć dla słabego zdrowia nie mógł ojciec, a pominąwszy go też Olbrachtowi dać. nie chciał z innych powodów.